Nie do smaku — do targu abo do szacunku,
Nie do gęby, — każ dawać do kaléty trunku.
A chłop idąc do domu, w czuprynę się skrobie;
A toż Bysin mazija, a toż Kraków tobie!
Dość chłopu łba gorzałka, dość piwo zarazi;
Dość nań kupić, żeby wóz nasmarował, mazi.
Nie chłopów, siłu dziś tak szlachty głupiéj ginie:
Przedawszy wieś, pieniądze przepiją na winie.
Chłopek zapomniał się był swą piędzią mierzyć — przysłowie znowu klasyczne, nie polskie: nostro nos metimur pede — i mądry po szkodzie. Ciekawsze inne opowiadanie, o początku przysłowia Pan Kurek Pannę Maglownicę, stosowanego przy nienadanych, więc śmiesznych ceremoniach, jakiemi się prości ludzie honorują, przedrzéźniając wyższych; zamiast powiedziéć, że kurek (kogut) maglownicę stłukł, wiejska czuba (dziéwka) waszmościać im zaczęła ku wielkiéj uciesze gości, a rzecz miała się tak:
Szlachcionka jedna, panny nie miawszy służebny,
Kmiotkę w lnianą koszulę ubrawszy ze zgrzebny,
Bierze z sobą w gościnę. Ale wprzód napomni,
Żeby jak najprzystojniej, wszytko jak najskromni,
Czyniła, co jéj każą; waszmościała wszytkim,
I odwykała wiejskim obyczajom brzydkim;
Mianowicie u stołu patrzyła, jeśli ją
Posadzą, jako panny jedzą, jako piją:
Milczéć; spyta kto, cicho odpowiedziéć; słuchać;
Na łyżkę całą gębą po wiejsku nie dmuchać;
Nie rządzić; nie przestawiać, żeby nie znać na niéj;
Ręce założyć, skoro na nię pojrzy pani;
Pokrajawszy, na nożu w gębę kłaść z talerza;
Uczy tańca wielbłąda i wilka pacierza.
Siedzą panie; w niezwykłéj stoi czuba szacie
Przed niemi, aż się hałas jakiś stał w komnacie.
Prosi jej gospodyni, nie żałując prace,
Żeby zajrzała, kto tam tak barzo kołace.
A ta z nizkim ukłonem: Jegomość pan kurek
Stłukł pannę maglownicę, wleciawszy na murek.
Śmiejąc się gospodyni: daj zdrowie Ichmościom;
Wielcem rada w domu swym niebywałym gościom.
Ztąd przypowieść: Pan Kurek z panną Maglownicą,
Kiedy się waszmościają pachołek z woźnicą.