Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziewczyna smutnie zwiesiła głowę. W oczach jej błysły łzy.
— Zanim pani baronowa wyjedzie, chciałabym przyznać się przed panią do jednej sprawy... Napewno po tem przyznaniu pani nie zechce mnie wziąść ze sobą.
— Ależ, mów Lotti, — zachęcała ją pani Luiza, i zdziwiona była niezmiernie, że ręce dziewczyny, które zaczęły rozczesywać jej włosy drżą jakoś silnie.
Ręce Lotti drżały coraz bardziej, wreszcie grzebień wypadł z jej palców. Przesłoniła oczy i wybuchła płaczem.
— Lotti, co się z tobą dzieje? — spytała baronowa, coraz bardziej zdumiona dziwnem zachowaniem się pokojówki.
— Pani mnie wypędzi... — wykrztusiła wśród łez. Zanim jednak pani wyjedzie przysiągłem opowiedzieć wszystko... Wiem, że ciężko zawiniłam...
— Ależ na miłość Boską, powiedz wreszcie, o co chodzi?
— Pamięta pani, jeszcze tam na Grunewaldzie... Ten list — mówiła, zanosząc się od płaczu. Wtedy pani zemdlała i pan Geheimrat wszedł do pokoju... Było to na trzy dni przed jego śmiercią...
Baronowa Teitelberg zerwała się z fotela, przypomniała sobie ten dzień, w którym po-