Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czasu do czasu drga i porusza się to w jedną, to w drugą stronę wywołując niemiły zawrót głowy. Przymknęła powieki. Zawrót głowy na chwilę ustał, myśli jednak pracowały chaotycznie.
— Czy długo byłam bez przytomności? — spytała cicho.
— Długo, — potwierdziła Erika. Byłam tak zaniepokojona, że chciałam wezwać lekarza. Czasem otwierałaś powieki, patrzyłaś jednak na mnie zupełnie nieprzytomnie, potem szeptałaś jakieś oderwane słowa bez związku...
— Co mówiłam? — przerwała zaniepokojona.
— Kazałaś przywołać tu Strogowa. Potem mówiłaś o jakichś pieniądzach, które masz schowane w biurku, ale nikomu ich nie dasz. Majaczyłaś w gorączce. Zrozumiesz mateczko nasz niepokój... Ojciec był tutaj, głaskał cię po twarzy i błagał abyś się uspokoiła. Prawdopodobnie jednak nie wiele rozumiałaś z tego co mówił. Jak dobrze, że odzyskałaś przytomność.
— Dobra jesteś Eriko, — szepnęła gładząc z wdzięcznością włosy córki.
Erika nachyliła się, przytuliła twarz do rąk matki.
Nagle usłyszała dyskretne pukanie do drzwi. Wszedł jej mąż. Wyglądał jak winowajca. Chwilę błąkał się oczyma po pokoju, jakby unikał jej. Erika wysunęła się z pokoju. Zostali sami.