Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dlaczego zakłóca pani ten cichy moment, na który tak dawno czekałem?
— Gliński jest mi bardzo potrzebny. Ma mi zastąpić opiekę męża, który, jak pan wie, ucieka zawsze z towarzystwa, w którem mnie spodziewa się spotkać.
— Więc Gliński ma otrzymać pełnomocnictwo zastąpienia męża?... Ciekaw tylko jestem, czy pełnomocnictwo ograniczy mu pani tylko do odwiezienia do domu?...
— Sam pan wie, że tylko od mężczyzny zależy rozległość otrzymanego od kobiety pełnomocnictwa, — jeden potrafi wywalczyć sobie u nas, słabych istot, generalne pełnomocnictwo, — drugi tylko prawo odwiezienia do domu.
— A Gliński?
— Jeszcze nie zdążył walczyć.
— Czy bardzo pani ciekawa, jakiemi sposobami Gliński będzie walczył?
— Trochę.
— Czy ciekawość pani nie byłaby naprzykład większa, gdybym tak ja zamiast Glińskiego rozpoczął tę walkę?..
— Jakto pan, panie Wiku? Nie dawniej, jak na balu u Zubrzyckich wręcz mi pan oświadczył, że ani odrobiny trudu nie poświęciłby pan dla zdobycia kobiety, bo za wiele jest kobiet, które same trud zdobycia mężczyzny podejmują...
— Tak, powiedziałem to, ale dla zdobycia pani zdolny byłbym do wielkiego wysiłku, — ale tylko dla zdobycia pani...
— Czy to nie chwilowy nastrój dzisiejszego wieczoru? — A może zbyt wiele szampana wywołało ten nadmiar energji? Ha, ha, ha, pan i poświęcenie, trud i wysiłek... ha, ha, ha, to zabawne...
— Śmieje się pani, a może właśnie ja, ja z po-