Przejdź do zawartości

Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mu było niesłychanym błędem. Przypuszczam, że człowiek tak sprytny jak Skarski nawet w więzieniu nie próżnował i potrafił nawiązać kontakt z ludźmi z poza muru. Wręcz obwiniam Lubieńskiego o zbytnią łatwowierność w tym kierunku, że w kilka dni po morderstwie pozwolił siostrze Skarskiego odwiedzić brata w więzieniu. Przypuszczam, że ten lekkomyślny krok Lubieńskiego smutne za sobą pociągnie konsekwencje. Skarski potrafił za pośrednictwem siostry dużo śladów zatrzeć i postawi na rozprawie sąd wobec wielu wątpliwości...
Komisarz Borewicz był silnie poirytowany nieoględnością Łubieńskiego. Myśl, że jego pracę, jego wieniec laurowy w karjerze policyjnej, może mu zedrzeć Łubieński przez swoją nieudolność, doprowadzała go do pasji.
— Panie prokuratorze, — groził Borewicz — jeśli Lubieński rzeczywiście położy mi tę sprawę, to zobaczy pan, jak ja go położę na rozprawie. W swoich zeznaniach wszystkie jego nieudolności wyciągnę, tak będę zeznawał, że wszystkie gazety będą o nim pisać jak o idjocie. To doprawdy niesumienność pozwolić mordercy, i to jeszcze takiemu, w kilka dni po zbrodni na rozmowy z siostrą. Siostrzyczka Skarskiego z pewnością niebrzydka, — to panu Lubieńskiemu może trudno było odmawiać gorącej prośbie pięknej panny...
— Ładna historja, zacietrzewiał się dalej Borewicz — szkoda mojej pracy i wysiłków, jeśli tacy sędziowie jak pan Lubieński mają je zniszczyć.
Prokuratora bawiła ta pasja komisarza. Śmieszny wydawał mu się człowiek, który już sięgał po wielką palmę, i nagle postawiono go przed możliwością wysunięcia się jej z rąk jego. Gliński umyślnie podsycał wątpliwości Borewicza i rozmyślnie sta-