Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/454

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiego posiadać człowiekowi, nie mającemu tytułu szlachcica».
Odezwa galicjanina do polaków (1790) nie zamierza również rozszerzać praw «najzacniejszego stanu» i odwołuje się tylko — jak wielu innych — do miłosierdzia posłów sejmu czteroletniego. «Polacy, rzućcie oko w prawodawstwie waszem na tę klasę ludzi najliczniejszą, ale zarazem najnieszczęśliwszą, która was karmi. Nie chcą oni mieć żadnego wpływu do rządu naszego, nie domagają się przywilejów, które miasta pod bokiem dawnych królów, słusznie lub niesłusznie, sobie powyrabiały. Żądają tylko tego, aby każdy chłop pewny był raz na zawsze tego gruntu, który mu dziedzic wsi wydzieli, aby umowy jego z panem były święte względem powinności roboty, aby miał pewną sprawiedliwość w przypadku wyrządzonej sobie krzywdy». W tym celu autor proponuje nieśmiało «sądy polubowne». Cokolwiek, aby tylko nie prawo powszechne i sądy publiczne.
Gdy zebrał się sejm czteroletni, puszczono w obieg bezimiennie Głos poddaństwa do stanów sejmujących, należący do tej samej kategorji, co znane nam supliki. «Nie żądamy od was wolności, bo już nam się zdaje, jakobyśmy do niej zrodzeni nie byli... Bóg to podobno urządzić musiał. Bo wierzyć nie można, aby ludzie jedni być mieli tak okrutni, by nad podobnymi sobie przewodzili, drudzy tak podli, aby sami na się kładli jarzmo niewoli. Zostańmy więc na zawsze, kiedy wam się tak podoba, w przeznaczonem dla nas od natury poddaństwie. Nie żyjemy, tylko dla was, panowie. Lecz jeśli nasza ręka was żywi i odziewa; jeżeli z ciągłej dniem i nocą pracy naszej zbieracie