Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/442

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za cóż tych wsiów niezawodne dochody? Oto za jeden cień wolności, że królewskim chłopom wolno się skarżyć prawnie przed referendarzem na starostę, a duchownym na dzierżawcę przed kapitułą. Ty dziedzicu inaczej postępujesz: rozeszłych łapiesz, zwozisz, więzisz. Zamiast przybytku jeszcze w roku ubywa ludności». Istnieje nieprzerwany łańcuch zależności: «pociągnąwszy za chłopskie ogniwo, króla dotyka». Poza chłopstwem nikt nie pracuje. «Polskie miasta puste, mieszczanie handlu nie znają, bo ich żydzi zgubili: kawałek roli swojej zaorawszy, pijaństwem się bawią, piją koleją waszą i koleją na kryski sami wypijają... Patron od wszystkiego gębą wszystko uspakaja. Ach co za szczęśliwa profesja! Na życie, na majątek gębą, nie rękami pracować, gębę z gęby żywić, ludziom kłótnią sobie szczęśliwość wyrabiać»[1].

Autor Poparcia Uwag nad życiem J. Zamojskiego (1788) żąda, ażeby panowie z dochodu poddanych część dawali Rzeczypospolitej na wojsko według następującego rachunku: dzień sprzężajny wart 6 groszy; ponieważ średnio chłop robi 3 dni na tydzień («chociaż w niektórych miejscach po dni 12 na tydzień robią te nieszczęsne bydlęta»), to dałoby 124 zł. 24 gr. rocznie. Niech pan da z tego 10 zł państwu, to z 3 miljonów poddanych wypadnie 30 miljonów zł. Drugiem źródłem zbogacenia kraju jest uwolnienie poddanych. «Ale jakże obalić to bożyszcze, które przesądy i okrucieństwo wieków poświęciły?... «Dziwi mnie to upodlenie rodu naszego, że ludzie, na których wszystko, co ich otacza, woła, że są wol-

  1. Str. 10—39.