Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/379

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

arendy mają, umieszcza się im w kontraktach, wiele która wieś koniecznie wódki i piwa wypić musi, tak dalece, że gdyby żarłoctwa tego dopełnić nie mogła, płacić wszelako musi włożone na się quantum likworów... Zdziwi to świat cały, powiem prawie, że chłop największe poniósłszy krzywdy, nie ma u nas przeciwko panu w sądach locum standi. Żaden sąd go słuchać, ani on mu narażać się może... We własnej sprawie sędzią zostawiono krzywdziciela, który jak krzywdzi śmiało, tak i arbitralnie sądzi... Blask urodzenia i godności pana zaciemnia sprawiedliwość i więcej w sercach sędziowskich dokazuje, jak modły natury, jak głos ginącej ojczyzny». Nie obawiając się odpowiedzialności, panowie nie cofają się przed żadnem nadużyciem. Niektórzy z nich tak zręcznie rozkładają podatek kominowy, że chłopi nietylko za siebie i za nich go płacą, ale jeszcze dworowi dopłacają. Gdy zaś po wprowadzeniu tego podatku zniesiono inne, panowie w dalszym ciągu ściągają je od chłopów.
Wybicki wierzy jednak w niepokonaną siłę rozwoju. «Nie wymyślicie obywatele — powiada — takiej zapory, którejby nie przełamała wrodzona miłość wolności... Piszcie prawo na prawo, aby człek był niewolnikiem, on szukać będzie swobody, bo poddaństwo przyrodzeniu przeciwne... Mimo sto konstytucjów napisanych na zbiegłych poddanych nieprzestannie chłopi nasi uciekają, zostawiają pana bez robotników, domy bez mieszkańców, żony i dzieci w smutnem sieroctwie».
Nie należy jednak uważać Wybickiego za prześcigającego daleko swój czas. Jak najradykalniejsi