Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chowieństwo współzawodniczyło ze szlachtą. To też kaznodzieja XV w., Barletta, mógł powiedzieć: «Żony panów i lichwiarzów, gdybyście zdjęły swe stroje i włożyły je pod prasę, wyciekłaby z nich krew ludu».
Za Ludwika XII (XV—XVI) chłop francuski nie znał smaku mięsa, nie zabijał wieprzów, gdyż sól sprzedawano po bardzo wysokiej cenie, żywił się tylko warzywami i owocami, a chleb uważał za zbytek, na który można sobie pozwolić zaledwie w niedzielę.
Możnowładcy francuscy pomimo swoich wysokich stanowisk byli umysłowymi prostakami, którym brak wykształcenia nie przeszkadzał w w srogości. Słynny konetable Montmorency, wielki i wódz i bandyta, nie umiał pisać; sekretarz podawał mu pióro, którem on stawiał prostopadłe kreski, dopóki ten go nie zatrzymał. Był to już postęp, bo przedtem noble sire pogrążał pięć palców w kałamarzu i przyciskał je na dole aktu, na którym robiono adnotację: c’est la griffe de monseigneur — to jest znak pana.
Montlear, zwany «rzeźnikiem królewskim», chodził w towarzystwie dwóch katów, których nazywał swoimi lokajami. Według niego należało zawsze zaczynać od egzekucji: toteż kazał wieszać swoje ofiary «bez wysłuchania, bez użycia kawałka papieru i kropli atramentu», przechwalając się, że zostawił poza sobą powieszonych jako znaki swego pochodu. Jeżeli miał pojmanych zbyt wiele, kazał mężczyzn i kobiety wrzucać do studzien.
Inny możnowładca zabawiał się, zmuszając swe ofiary do skakania z wysokiej wieży.
Jeden z wodzów Ligi, wracając z wypraw, kazał rozpruć dwie dziewczyny, ażeby w ich wnętrzu po-