znajdowali zdolnych i energicznych przywódzców w tej walce. Syn mieszczański, następca Dietla w prezydenturze krakowskiej, M. Zyblikiewicz, zostawszy marszałkiem sejmu, wystąpił w r. 1883 z własnym projektem. Zamiast szkół etatowych z nauczycielami wykształconymi — twierdził on — należy zakładać początkowe i powierzać je osobom bez kwalifikacji, upoważnionym do tego jedynie przez inspektora powiatowego. W szkołach już istniejących trzeba wstrzymać powiększanie liczby nauczycieli. Nauka w szkołach małomiejskich i wiejskich ma być półdniowa i ograniczyć się do religji, czytania, pisania i rachunków, zwłaszcza pamięciowych. Wysokość płacy nauczyciela i świadczeń w naturze zależeć będzie od dobrowolnej umowy pomiędzy nim a inspektorem i zwierzchnością gminną. Poseł Grocholski poszedł jeszcze dalej, żądał bowiem uwolnienia sejmu od obowiązku utrzymywania szkół publicznych i oddania ich «staraniom prywatnym». Ale rząd austrjacki znowu je uratował, odmówiwszy zatwierdzenia zarówno ustawy z r. 1883 opartej na tych pomysłach, jak drugiej w następnym roku, opracowanej według projektu hr. Dzieduszyckiego. Ale gdy na czele ministerjum stanął (1885) skrajny reakcjonista Gautsch, konserwatyści zyskali z jego strony mocne poparcie. Ponowili też swoje ataki na szkołę ludową z większym rozpędem i powodzeniem.
Na sesji sejmowej w r. 1887 prawił J. Popiel: «Przymusowość szkoły z prawa naturalnego wywieść się nie da... Dzieje się gwałt prawom rodzicielskim. Społeczeństwo nasze zbyt ubogie, ażeby się obyć w tak długie lata bez pomocy dzieci swoich». —
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/371
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.