Przejdź do zawartości

Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieszczęśliwy koniec wojny zmienił zupełnie dotychczasową sytuacyę kraju. Rozpoczęła się tłumna emigracya na Zachód, a mianowicie do Francyi; w kraju zaległa cisza, a na obczyźnie wszczęły się wzajemne oskarżania i bezowocne, zgubne spory. Nawet silniejsze duchem jednostki, jak Marcinkowski, szły na tułaczkę.
Jeszcze przed wyjazdem za granicę miał Marcinkowski sposobność zaslużenia się jako lekarz. W obozie pruskim, rozłożonym w pobliżu miasta Klajpedy dla straży rozbrojonego korpusu polskiego, wybuchla cholera, która wtedy nawiedziła Europę, idąc od wschodu ku zachodowi. Marcinkowskiego, obeznanego już z czasów kampanii z tą straszną zarazą, wezwano do rady i pomocy. Ze znaną nam już energią i poświęceniem zajął się Marcinkowski nieszczęśliwymi chorymi najpierw w obozie, a potem w samej Kłajpedzie, za co zyskał sobie adres dziękczynny i pierścień pamiątkowy od zarządu miasta. Pod koniec r. 1831 wyjechał Marcinkowski za granicę, gdzie zatrzymał się, bawiąc kolejno w Szkocyi, Anglii i Francyi, aż do jesieni r. 1834. Wracając do kraju, zmuszony był pozostać przez kilka miesięcy najpierw w Magdeburgu, a potem w Berlinie w więzieniu śledczem, podejrzany o udział w sprawie Szumana, której bliższe szczegóły nie są nam znane; dopiero w kwietniu r. 1835, a zatem po więcej jak czteroletniej nieobecności, powrócił do Poznania.
Wyjazd i pobyt za granicą, gdzie przedewszystkiem dalszym studyom w nauce lekarskiej się poświęcał, wpłynął bardzo dobroczynnie na zgnębione usposobienie Marcinkowskiego i zwrócił umysł jego ku sprawom społecznym. «Nigdy bardziej nie czułem, pisze ile przeciwności, wzbudzające smutne uczucia, potrafią przytłumić umysł człowieka, jak teraz, kiedy przychylna ręka przyjaciół (odnosi to się przedewszystkiem do generala Chłapowskiego, który Marcinkowskiemu przyszedł z materyalną pomocą) — z pamiątek nieszczęść ojczystych zaniosła mnie w nową zupełnie sferę przedmiotów, odwracającą chwilowo mą duszę od ciągłego rozważania okropnych skutków niepomyślnej przeszłości. Sam to dobrze czuję, jak me sily umysłowe dawną odzyskują sprężystość.» Pomimo wszystko dążenie pozostało niezmienne, tylko należało korzystać z bolesnego doświadczenia i zejść z dotychczasowych zawodnych szlaków, a wkroczyć na inne, nowe może dłuższe i uciążliwsze, ale pewniejsze.
Byłby niewątpliwie Marcinkowski, pozostając w kraju, doszedł do tych samych wniosków, ale pobyt na Zachodzie, a mianowicie zapoznanie się ze stosunkami angielskiemi, umysł jego szybcej ku temu przeobrażeniu usposobiło. Patrząc na społeczeństwo angielskie i porównywając je z własnem, przekonywał się naocznie, jak wiele temu własnemu społeczeństwu brakuje. «Anglik — pisze — pod względem oświecenia nie wychodzi wprawdzie za granicę interesu własnego kraju, ale z interesem swego kraju najniższy równie jak najwyższy jednako jest obeznany. Cały ogół tego kraju jest olbrzymiem dziełem pracy i przemysłu ludzkiego. A to wszystko w jak najściślejszym porządku, wszystko obrachowane na użytek i dogodność w zaopatrzeniu potrzeb społecznego życia. Wszędzie dobre mienie, wszędzie w stosunku do nas, mimo nierównie większej drogości, dostatki i przepych znajduję. Sposób życia lepszy nawet w najuboższej klasie, która, przynajmniej w Szkocyi, jest zamożną w porównaniu do naszej.»
Poniżej zapoznamy się dokładniej z pojęciami społecznemi Marcinkowskiego, ale już z przytoczonych ustępów przekonać się możemy, co Marcinkowskiemu, patrzącemu na społeczność angielską, najwięcej się podoba i co wydaje się mu tego wysokiego rozwoju społecznego istotną przyczyną i podstawą. Otóż ową przyczyną i podstawą są: stopień ogólnej oświaty, która każdą jednostkę czyni zdolną poznać własne znaczenie i swoją niezbędność w złożonem wiązaniu społecznem, a powtóre praca, która oprócz tego, że dla jednostki jest jedynem źródłem znośnego bytu, obrachowaną jest na użytek i dogodność w zaopatrzeniu potrzeb społecznego życia. Gdy się zagłębiał dalej w tym kierunku społecznym, rysowała się w umyśle Marcinkowskiego, myślącego wciąż o własnym kraju, coraz wyraźniejsza myśl, że przyczyną ostatnich i dawniejszych niepowodzeń nie są jedynie siły szkodliwe, z zewnątrz działające, ale głównie własna, wewnętrzna niemoc, wynikająca z braku organizacyi społecznej. Chcąc miliony ludzi, tworzących jedną całość, dźwignąć i uszczęśliwić, trzeba raczej te miliony nauczyć żyć i pracować dla przyszłości i uświadomić w nich wspólność. Oto nowy, szeroki pro-