Historya rzeźbiarstwa naszego aż do wieku XIX nie zapisała ani jednego imienia Polaka, odznaczającego się wybitniejszym talentem i przerastającego choć trochę tłum zwykłych rzeźbiarzy-rzemieślników. Sławny Norymberczyk Veit Stoss, u nas na Wita Stwosza spolszczony i długie czasy mylnie uchodzący za Polaka, wcale nie przyczynił się do rozbudzenia sztuki rzeźbiarskiej naszej, która wówczas i do niedawna jeszcze uważaną była za wyłączną własność «zamorskich» krajów. Królowie do budowania i przyozdabiania pałaców i kościołów sprowadzali najczęśiej z zagranicy cudzoziemskich artystów, którzy po dłuższym lub krótszym pobycie na ziemi polskiej wracali do swej ojczyzny, nie zostawiwszy po sobie następców i uczniów polskiego nazwiska.
W epoce Stanisławowskiej nawet, kiedy nie jedno już imię polskie zapisało się chlubnie na kartach dziejów sztuki naszej w dziale malarstwa i rytownictwa, daremnie szukalibyśmy rzeźbiarza-artysty miejscowego pochodzenia.
W początkach dopiero ubiegającego wieku wzrost twórczości narodowej ożywczo wpływa na rozbudzenie się poczucia i potrzeby najstarszej sztuki Plastycznej. — rzeźbiarstwa, do czego utworzenie wydziału Sztuk Pięknych w świeżo założonym podówczas Królewsko-Aleksandryjskim uniwersytecie w Warszawie, znakomicie się przyczynia. Jednym z najwybitniejszych uczniów wydziału tego był Władysław Oleszczyński, urodzony w r. 1808 w lubelskiem i wychowaniec szkół Pijarskich na Żoliborzu, brat chlubnie znanego rytownika Antoniego. Wyjątkowe zdolności i szybkie postępy w studyach zjednały