Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

widocznie, dopuścili w krótkim czasie do zupełnego upadku majątku sierocego, a powierzonego sobie chłopczynę używali do posług domowych, nie troszcząc się zgoła o jakiekolwiek kształcenie go, chociaż mały ich wychowanek wzdychał do nauki. W dziesiątym roku życia, na usilne prośby swe, został nareszcie oddanym do szkół publicznych. Jako uczeń pilny, bystry i rozgarnięty, szybkie czynił postępy i umiał postępowaniem swem zjednać sobie względy nauczycieli; nie wzruszyło to jednak ciemnych opiekunów, nieumiejących pojąć znaczenia i wartości nauki, a pieniądze wydane na nią za zmarnowane uważających. Gdy tedy Franciszek skończył cztery klasy, pomimo próśb i łez jego, oraz nie zważając na wstawiennictwo za nim nauczycieli, odebrano go ze szkół i kazano myśleć o wyuczeniu się jakiego rzemiosła, mogącego mu kiedyś byt zapewnić.
«Zmuszony do obrania stanu» — jak powiada A. Helbich[1] — «zdawał się przeczuwać zawód, w którym kiedyś stać się miał dobroczyńcą cierpiącej ludzkości: w 14 roku życia wybrał cyrulictwo.» W owym czasie słynął w Warszawie ze swej biegłości niejaki Piotrowski, mistrz sztuki cyrulickiej, pryncypał otoczony zawsze licznem gronem uczniów; do niego też oddano w termin młodego Brandta.
Wykonawstwo chirurgii praktycznej spoczywało u nas aż do początku wieku XIX wyłącznie w rękach cyrulików cechowych, ludzi z nauką prawdziwą nic zgoła, albo, w najlepszym razie, mało co wspólnego mających, zwykle prostych, nieokrzesanych, zabobonnych, goniących za lekkim zarobkiem i nieraz w najbezczelniejszy sposób wyzyskujących nieszczęśliwych chorych, którym wogóle pomagali rzadko, a szkodzili bardzo często z powodu swego nieuctwa. Mistrz cechowy miał prawo przyjmować uczniów wedle uznania swego i wyzwalać ich po kilku latach na czeladników, a że sam najczęściej wyrósł z nieuka na mistrza kunsztu swego, więc też i od uczniów swych, nowo wstępujących przysposobienia naukowego, choćby najskromniejszego nie wymagał, ani też zwracał uwagę na ich wychowanie. Stan cyrulicki ówczesny wogóle nie należał do zawodów, cieszących się wielkim szacunkiem u społeczeństwa, więc też oprócz synów cyrulickich, przystawali do niego najczęściej tylko młodzieńcy, stroniący od pracy cięższej w innych rzemiosłach, albo biedacy, zmuszeni do tego przez okoliczności. Wobec tego wszystkiego poziom moralny uczniów cyrulickich koniecznie musiał być bardzo nizkim; nie możemy się zatem dziwić, czytając u Helbicha, że Brandt u Piotrowskiego «znalazł się w gronie kilkunastu młodzieży bez wychowania, zepsutej i rozpuście oddanej, a młody i bez doświadczenia, trzy lata z nią przestając, niedziw, iż nabrał nałogów, z których tylko żelazną mocą duszy, zdołał się od razu i na całe życie uwolnić.»
W r. 1794, właśnie gdy Brandt kończył trzeci rok, «nauki» swej u Piotrowskiego, otworzono w Warszawie szkołę chirurgiczną, do której wszyscy młodzi cyrulicy uczęszczać obowiązani zostali. Szkoła ta powstała dzięki staraniom chirurga królewskiego Stanisława Stolla, skutecznie popieranego w usiłowaniach swych przez M. Bergonzoniego i W. Gagatkiewicza, a zarząd jej i przewodnictwo objął lekarz dywizyjny F. Spaeth, pod każdym względem do tego uzdolniony. Na Brandta wstąpienie do szkoły tej nadzwyczaj zbawienny skutek wywarło, obudziła się w nim znów chęć do nauki, uśpiona chwilowo przez życie nieporządne w otoczeniu złem; z zapałem więc jął się pracy i wkrótce pilnością i zdolnościami przyćmił wszystkich kolegów swoich i ściągnął na siebie uwagę i względy Spaetha, dzięki któremu też bardzo prędko znalazł posadę chirurga wojskowego. Uśmiech ten doli lepszej był jednak przelotnym tylko.
Po rozwiązaniu wojska Brandt znalazł się od razu bez zajęcia, bez chleba; jednego i drugiego szukał długo nadaremnie to w Płocku, to w Warszawie, a borykając się wciąż z nędzą i rozpaczą, upadał coraz niżej. Wtedy to po raz drugi, a tym razem już na zawsze, wydobyła tonącego pomocna ręka zacnego Spaetha, który wtedy z ramienia rządu pruskiego został członkiem Rady lekarskiej.

W świeżo zagarniętych przez Prusy prowincyach brak lekarzy był wielkim, nowa władza postanowiła zatem ściągać do berlińskiej akademii medyko-chirurgicznej (Pépinière) młodzież krajową, chcącą się sztuce lekarskiej poświęcić i kształcić ją na koszt rządu, za co następnie stypendy-

  1. Wiadomość o życiu Brandta — Pamiętnik tow. lek. warsz. T. I. str. 513—526.