Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mian swoje, dając w ofierze. A takich bohaterów wśród lekarzy jest bardzo wielu i to nietylko na wojnie, ale w czasach pokojowych, bo iluż to z nich traci corocznie życie w walce z chorobami zakaźnemi, ginąc na posterunku w walce z niewidzialnym wrogiem, zarazkiem. To też medycyna zbudowała sobie zwłaszcza w obecnej wojnie pomnik trwalszy od spiżu, a zasługi stanu lekarskiego uznały wszystkie państwa, uznały i trony. Z dumą też przyznać należy, że dzięki niestrudzonej działalności i poświęceniu lekarzy, zgubne i smutne skutki wojny w znacznej mierze dały się złagodzić.
Nasza lekarska praca jako ogólno-ludzka i międzynarodowa oddała też w każdem państwie te same błogie skutki i nasi koledzy-wrogowie taksamo dzielnie i z zaparciem się leczyli swoich jak i naszych żołnierzy. Wracający do kraju inwalidzi przyznają wszyscy, że to i owo było w niewoli złe, ale lekarze byli tacy sami, jak nasi. Z dziwnem naprawdę uczuciem oglądałem nieraz na wojnie podaną mi przez rannego dokładną historję choroby, pisaną sumiennie przez „wroga“ nieraz wśród gradu kul w szpitalu polowym. Ta bezimienna duchowo-naukowa korespondencja, to jedno z najmilszych wspomnień wojny, to jedyny niemal objaw kultury ogólno-ludzkiej wśród rozszalałych namiętności i gorączki wojny.
To też spotykaliśmy wszędzie objawy wdzięczności u naszych biednych pacjentów, a te słowa serdeczne wypowiadane w obcych językach, nieraz ze łzami w oczach, były sowitą nagrodą za pracę i trud, dawały nietylko zadowolenie wewnętrzne, ale