Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że waham się żenić z tego powodu. Usiadłem zaraz i napisałem.
Żądałem w liście szczerej prawdy, bo jak pisałem, ta niepewność gorszą jest dla mnie od dowiedzenia się prawdy, nawet najgorszej. Trochę tem uspokojony położyłem się spać.
Odpowiedź z Wiednia nadeszła za 4 dni. Kolega, który mnie operował, donosił, że cieszy się niewymownie tem, że miewam się tak dobrze, a co do moich wątpliwości, to zaręcza mi, że to nie był rak i że żenić się mogę spokojnie.
List ten schowałem starannie, jako bardzo ważny dla mnie dokument.
Wieczorem, jak zwykle, udałem się do państwa Werskich. Rozmawialiśmy swobodnie chwilę, gdy wtem pan Werski poprosił mnie do siebie z tajemniczą jakąś miną.
Siedliśmy w gabinecie przy cygarach i on zaczął:
Właśnie wczoraj Helenka oznajmiła nam wszystko, a zarazem zwróciła uwagę na to, że pan ma parę wątpliwości co do swego zdrowia. Bardzo cenię to w panu, okazał pan przy tem wiele pięknych stron swej duszy. Hela nie chce o niczem słyszeć, ale zrozumie pan, Boże mój, jakby to powiedzieć, że ja jako ojciec muszę dbać o to, by córka, tego...
Zupełnie rozumię pana dobrodzieja i rozmowa nasza może być dla mnie tylko pożądaną. Ja wczoraj pannie Helenie powiedziałem możliwie wszystko, panu dziś dodam jeszcze kilka słów. Otóż byłem operowany na cierpienie budzące podejrzenie raka. Badanie mikroskopów orzekło, że to nie był rak, ale