Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pewne informacje. Zaraz też zmienił się stosunek. Byli dla mnie więcej oddani, zawsze któryś siedział i rozmawiał ze mną, ale nie usłyszałem już nic z tego, co tak gorąco pochwytać chciałem! Operator powiedział mi wprawdzie, że znalazł guz wielkości orzecha i że takowy udało się zupełnie usunąć, że guz ten badany jest mikroskopowo, poza tem jednak nie chciał mnie nic objaśniać, twierdząc, że wszystko jest dobrze. Gdy już trochę przyszedłem do siebie, zaczęły mnie trapić zaraz moje „lekarskie myśli“, jak się tam goi rana, czy szew który nie puścił, czy nie mam zapalenia płuc, czy nie było już przerzutów i t. p.
Wiedziałem, że od lekarzy nic się nie dowiem. Tak przeszedł jeden tydzień, potem wyjęto szwy, zacząłem się odżywiać przez usta, powoli siadać, wstawać i... wyzdrowiałem. Co do natury guza to powiedziano mi, że stał on na pograniczu raka czyli po prostu grzecznie mówiąc... był rakiem chyba!
Jeżeli laik stanie na nogach po tak ciężkim zabiegu, to zapewne wtedy owłada nim uczucie radości, jakgdyby odrodził się na nowo na świat. Ja tego uczucia nie miałem ani na chwilę. Ciągle myślałem tylko o tem, że obecnie jestem w stanie podobnym „jak chory na serce“ podług wyrażenia mego pacjenta. Niby to zdrowy, a jednak kto wie, co tam się dzieje w środku! Czułem, że może przesadzam, że wmawiam w siebie wszystko, a jednak spokoju już nie miałem. Pożegnałem serdecznie kolegów i wróciłem do domu. — Tutaj witali się wszyscy ze mną, jakbym wrócił z tamtego świata. Koledzy dopytywali się o szczegóły operacji, rozpoznanie, wrażenia, mój