Strona:Adolf Klęsk - Bolesne strony erotycznego życia kobiety.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przepraszam, zawodowcem? Co pani przez to rozumie? Wygląda to, jakby mnie pani podejrzewała, że się zawodowo zajmuję uwodzeniem, czy bałamuceniem kobiet? Coś w tem rodzaju... O, to się pani myli i to grubo — przed chwilą przecież mówiłem, że jestem z gruntu uczciwy, a uwodzenie kobiety uważam za rzecz niemoralną. Jeżeli myślę często nad tą sprawą, to podobnie myślę i o wielu innych doniosłych problemach, a kwestja stosunku mężczyźny do kobiety jest chyba tak samo ważną jak inne, o których rozmawiamy godzinami. Jeżeli poznam jakąś kobietę i spostrzegę, że ona zaczyna mi okazywać sympatję, to zaraz zapytuję siebie: dlaczego właściwie, a raczej przez co zrobiłeś na niej korzystne wrażenie, na razie bowiem tego nie wiem, gdyż działałem całkiem naturalnie choć może odruchowo. Mężczyźna zaś próżny powie sobie: już ją mam, mam przecież szalone szczęście do kobiet! Analizując siebie dochodzę do zdumiewających wprost rezultatów. Naprzykład tej kobiecie byłem sympatyczny dlatego, że będąc w danej chwili zdenerwowany traktowałem ją, jak to mówią „per nogam“ innej, bo wykryłem w niej odrazu słabą jej stronę, którą troskliwie ukrywa przed wszystkimi, innej znów dlatego, że ją „odrazu zrozumiałem“, a często pociągało znów kobiety to, że ich zrozumieć nie chciałem! Daję pani słowo honoru, że nigdy nie staram się zdobyć sobie względów jakiejkolwiek kobiety i zupełnie jest mi to obojętne. Dziwię się, że mężczyźni używają tu rozmaitych terminów jak odporna, nieprzystępna, łatwa i t. d. Nie istnieją te nazwy dla mnie, bo ja nie żądam nic od kobiet wbrew ich woli, spełniam zawsze tylko to, co kobieta sama chce i zawsze dobrze na tem wychodzę. Proszę pani, mężczyzna pragnący, by go kobiety lubiały i z nim sympatyzowały, musi odczuwać i znać duszę kobiecą, a myli się ten co przypuszcza, że mówiąc do kobiety: ja jestem taki sam jak pani i tak samo to lub