Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

walki z drobnym, lecz straszliwie nieznośnym wrogiem. Zdarzały się też wypadki, że bracia, zwłaszcza Pif z Pafem, w uniesieniach gniewu brali się za bary i staczali zawzięte walki, o których krwawości świadczyły ich podziurawione, powystrzępiane uszy i mnogie blizny po całem ciele.
Podczas pierwszych dni pobytu Asa w Mączynie trzy psy, posiadające dotąd wyłączny przywilej wylegiwania się pod kolumnadą pałacu, z nieufnością spoglądały na przybysza, który wyglądał jakoś nazbyt butnie; nieraz otaczały go wkoło, obchodziły, a obwąchiwując po wsze miejsca, głuchem warczeniem zdradzały mocne niezadowolenie. As — zupełnie jakgdyby wiedział, że wszystko zależy od tego, jak się kto odrazu postawi w nowych warunkach bytu. Bynajmniej go nie przerażały ani jakieś tam warczenia, ani wyszczerzanie zębów, ani dumnie wystawione wgórę psie ogony; on zdawał się lekceważyć te objawy nieprzyjazne i z dobrą miną psa, obytego w życiu, całem swem zachowaniem wyrażał taki mniej więcej pogląd:
— Wszystko to nieraz już na świecie widziałem i z doświadczenia wiem doskonale, że pies psa gotów utopić w łyżce wody!
O wiele mniejszy wzrostem, okazywał zato jak najwyraźniej umysłową wyższość i nigdy a nigdy nie stracił fantazji wobec takich zaczepek, nigdy tchórzliwie nie podwinął pod siebie ogona. Może to, może względy państwa, okazywane wyżłowi, a może tchórzowatość Pifa, przyjacielskość Pafa i flegmatyczność Pufa zjednały Asowi wkrótce uznanie u tych psów poważnych. W związku trzech braci on czwarty, obcy, nie tylko nie stanowił najmniejszego rozdźwięku, ale stał się tu nawet koniecznym, jako czynnik, uruchomiający te mumje. Szczególniej zaś pozyskał sobie szczerego, dobrodusznego Pafa, któremu wnet mógł bezkarnie za-