Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i też uprosiłem, a obyszedł on się ze mną wcale po ludzku i ze służby puścił i dał początkowie pola obsianego i na dwudziestomorgowem gospodarstwie posadził.
Daliśmy na zapowiedzi i wesele tośmy mieli, jak starzy w Mocarzach nie pamiętali, bo i moi, i jej ojce, choć nie bogaci, ale zasobni byli gospodarze, a co już do wypitki, to pan od siebie postawił, no i hasaliśmy, hasali!
Maciej urwał raptownie.
— I nie było już mi zycia na świecie, jak bez te siedem lat z moją — zaczął Maciej znowu, ale powoli i dobitnie, jakby odmierzając każde słowo.
— Maryś dziewka rzadka była, aleć baba jeszcze lepsza.
— Kózny rok prawie, kiele Bo-