Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trząc na mnie swemi wielkiemi, rozumnemi oczami, dziękował mi: »Bóg zapłać, Bóg zapłać panu«! a Maciej, już i poprzednio wyrażający swe zadowolenie to oddzielnemi słowy, to jakiemś mruczeniem nieokreślonem, korzystając z przerwy przy dłuższej, zdobył się na całą mowę:

— Ummm, pięknie! Różne listy słychiwałem, bo to i na pryiskach[1], i mnie i drugiem różni pisywali, a i tu, choćby X. dobrze pise, ani słowa, ale cóz, kiej napise to mądrze jakby z książki, a słuchas i som ani krzty nie rozumies, takich słów ci natko, nie po ludzku jakościć; zaro widać, ze to albo ze zydów, albo

  1. W kopalniach złota.