Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czary prawdziwe: nędzy i złości ludzkiej pozbawione, piękna i harmonii pełne, moje niwy nadbużne. Ustom mym dziś nie opowiedzieć, pióru nie opisać tych czarów!
Widziałem łany pozłociste, łąki szmaragdowe, lasy starce, dawne dzieje mi szemrzące.
Słyszałem szum fal kłosistych, gwar bożych piewców skrzydlatych, howor dębów olbrzymów, hardo wichrom urągających.
I napawałem się wonią tych lasów balsamicznych i tych pól kwiecistych, ubarwionych dziewiczą świeżością chabrów niebieskich, krasą wiosny — fijołkiem niewinnym.
...Każdy mój nerw czuł muskanie powietrza rodzinnego... Czułem ożywcze działanie promieni