Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ot tym wina utoczę na ślubne toasty...
Ha! wyrodku niewiasty!
Smiertelne ścisnę wkoło szyi twojéj wieńce!
Idę jak moję własność do piekła zagrabić,
Idę!.. (wstrzymuje się i zamyśla) o nie! nie... nie... żeby ją zabić,
Trzeba być trochę więcéj, niż piérwszym s szatanów!
Precz to żelazo (chowa) niech ją własna pamięć goni, (xiądz odchodzi.)
Niech ją sumienia sztylety ranią!
Pójdę, lecz pójdę bez broni,
Pójdę tylko spojrzéć na nią.
W salach, gdzie te od złota świécące pijaki
Przy godowym huczą stole,
Ja w téj rozdartéj sukni, z tém liściem na czole
Wnijdę i stanę przy stole.....
Zdziwiona zgraja od stołu powstała,
Przepijają do mnie zdrowiem,
Proszą mię siedzieć: ja stoję jak skała,
Ani słowa nie odpowiém.