Strona:Adam Asnyk jako wyraz swojej epoki.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego, wysilając się na kunsztowną formę, jałowieje, a sfera, z której czerpał natchnienie, niezdolna jej wzmocnić swemi sokami. Zwrócił więc oczy w stronę, gdzie wiecznie biją żywe krynice poezji — do ludu wiejskiego, i tam wysłał swoją muzę — na świeże powietrze. W drugim tomie znajduje się cały szereg wierszy, piosnek, objętych ogólnym tytułem: Z motywów ludowych. Nie trzeba jednak myśleć, że poeta we wszystkich tych utworach brał rzeczywiste motywy piosnek ludowych i rozwijał je; nie, miało to miejsce zaledwie w dwóch, trzech wierszach, w innych zaś albo chciał naśladować ton ludowy, lub tylko wprowadzał dekorację wiejską na scenę.
Ale ten zwrot nie wydał rezultatów, jakichby się po nim należało spodziewać. Poeta zanadto był wdrożony w delikatne cieniowanie subtelnych uczuć, zanadto oddalony od życia ludowego i poezji ludowej, aby mógł z niej zaczerpnąć i odtworzyć potem jej surową prostotę, szczerość i naiwność. Naśladował ją niejako zewnętrznie, ale się nią nie przejął. Wprowadzał naprzykład symetrycznie w każdej strofie, jak się to dzieje w piosnkach ludowych, świat zewnętrzny obok świata uczuć, ale cóż? — symetrja była, refleksja była, nie było śmiałych, wyrazistych uczuć pieśni ludowej, nie było jej szczerego ducha. Niektóre z tych wierszy nawet i owej symetrji nie mają, naprzykład wiersz Czary, prześliczny, niedościgniony pod względem formy stroficznej, pełen wdzięcznej fantazji i lekkiej ironji, ale ani z pieśnią ludową, ani z życiem ludu nie mający żadnej, tak wewnętrznej, jak zewnętrznej wspólności, oprócz chyba dekoracji wiejskiej i tytułu.
Bądź co bądź, zwrot ten świadczył, że poeta szukał nowych dróg i nowych sfer dla swojej poezji, że się nie zadawalniał ową filigranową robotą, owemi subtelnie malowanemi na porcelanie kwiatami, o których wyżej była mowa. Jeżeli nie mógł w swoje delikatne strofy zaczerp-