Strona:Adam Asnyk jako wyraz swojej epoki.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Skargi osobiste częściej się odzywają. W Nagrobku narzeka poeta na jałowość swego życia. Pomimo, iż sam pragnął losu Endymjona, czuje teraz, że los ten nie jest najpiękniejszym udziałem człowieka, i ciężko skarży się na to, że nie dotknął rzeczywistości ręką, że sen był mu życiem, że senne widma ciągle go kołysały, że nie zaznał żadnej walki, która pokrzepia siły, hartuje ducha, kojarzy serca, „że nigdy ustami nie dotknął drżącemi ust drugich, coby w serce miłość ziemską lały“, i porównywa siebie do narcyza, co „choć błyszczał rosą uczuć nieustannie“, jednak

nie znalazłszy nic dla siebie w życiu,
We własnem musi utonąć odbiciu.

Skarga na brak serca, któreby przy sercu poety miłością zadrżało, któreby, jemu tylko oddane, uciszyło jego bóle i troski i pozwoliło zapomnieć w słodkiem upojeniu o wszystkich nędzach świata, — skarga ta powtarza się często. Słychać ją w wierszu Szkoda („I serc szkoda, co nie mają oparcia“), Jedna chwila, Różne łzy, a przedewszystkiem w jednym z sonetów. „Jednego serca i rąk białych dwoje, coby mi oczy zasłoniły moje, bym zasnął słodko“!... woła tu z żalem poeta, i kończy smutnem westchnieniem:

Jednego serca, tak mało mi trzeba,
A jednak widzę, że żądam za wiele!

Raz mu się już zdawało (Jedna chwila), że znalazł tę, co miała być jego „przeznaczeniem“, i już chciał przed nią uklęknąć i zawołać w nadziemskiej ekstazy słodkim śnie:

Jesteś wszystkiem, co dobre i piękne,
Ja cię kocham nad wszystkie wyrazy,
Kochaj mnie!

Ale to było złudzenie; ona poszła dalej, nie domyślając się nawet uczuć poety.