Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to pochlebiło, jego robiło szczęśliwym — zgodziłam się, z warunkiem że posiedzenia odbywać się będą w salonie.
«Oblęcki tedy rozpoczął swą Madonnę. Patrząc na rozpoczętą robotę jego — wydziwić się jéj nie mogłam. Ten człowiek ma talent istotny, któremu tylko czegoś, dla mnie nieokreślonego braknie, aby się mógł w pełni objawić.
«Osłupiałam niemal. W istocie zrobił z Karusi Madonnę — podobną do niéj, a inną, tę samą a nieskończenie od Sensytywy idealniejszą. Dobył z tych rysów nieśmiertelny typ, którego one były chybionym wyrazem.
«Cóż z tego? początek jest śliczny, kończąc portret zepsuje go, zrozpaczy i zniszczy.... Bóg mu dał widzenie piękna, a nie dał siły wypowiedzenia go....
«Wszyscyśmy zdziwieni tym portretem.... Karusia chodzi zamyślona przyglądać mu się, jakby rozumiała, że taką być mogła — a nigdy nie będzie.
«Oblęcki na chwilę szczęśliwy — rozpromieniony. Całował mnie po rękach za to, żem pozwoliła. Powiedziałam mu wręcz: Początek jest śliczny, bądź pan ostrożny, abyś dzieła rąk własnych nie zniszczył.... Zostaw lepiéj szkic....
«Uparł się kończyć.... Madonna staje się panną Karoliną coraz bardziéj....