Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krew wysoko szacuję, piękną duszę i wychowanie.... Widzicie więc, że niebezpieczeństwa nie ma.... Gdybym za mąż wyjść miała, daję wam słowo, nie będziecie się wstydzili mojego małżonka.... Tymczasem mowy o tém nie ma. Ulubieńcem moim kunszt — kochanką moją swoboda!
Podniosła rękę w górę i pobiegła rzucić się na szyję szambelanowéj, która w uniesieniu ręce ku niéj wyciągała.... Zaczęła ją całować śmiejąc się.... żartując i wypieczone tylko rumieńce świadczyły o wzruszeniu. Reszta towarzystwa zaniemiała, pomieszana, strwożona, kwaśna — nie wiedziała co zrobić z sobą. Ada nie dała nikomu, nawet Hortensyi, uczuć urazy, ani złego humoru...
— Skończmyż tę niemiłą rozmowę, rzekła.... i chodźmy na werandę — świeżego użyć powietrza.
Mówiąc to podała rękę radcy i spytała go:
— Nie prawdaż, że park mój niezmiernie z każdym rokiem zyskuje? Co to za drzewa! co za urocze kształty tych gałęzi! Proszę, patrzcie jak się tam czarny młody buk na tle zielonych akacyj wydaje! Co za rysunek téj wierzby babilońskiéj, ale jaka z nią bieda w zimie! Dęby piramidalne powoli mi bardzo rosną.... a pragnęłam ich dla kontrastu z temi okrągło pozataczanemi krzewami.... Na przyszły rok przetnę tu cokolwiek, — i wzrok będzie się mógł wyśliznąć daleko.... przez siny otwór, który w te massy gęste wpuści powietrze!