Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łości wyznawał i raz kochałem się w kawiarce tak....
— No — nie pleć!
Szambelanowa śmiała się, była rozbrojona, Karol umiał ją zawsze ubawić, pochlebić i przekonać.... Bądź co bądź, był pewien, że ostro przeciwko Adzie występować nie będzie.
Szło mu teraz tylko o to — poczciwcowi, ażeby gospodynię o uknutym spisku mógł uwiadomić. Oddawszy szambelanową zbliżającéj się pannie Dyakowskiéj, któréj szepnął słów kilka — a która nań spojrzała z politowaniem i współczuciem — poszedł na podsłuchy.
Radca właśnie wracał z Hernaszami na herbatę, gdy ich na ścieżce spotkał Karol. Minę przybrał seryo.
— Mówiłem z panią szambelanową — odezwał się — kazała mi się zapytać, na kiedy oznaczone wystąpienie nasze?
Radca zapomniawszy, że Karol na zaufanie nie zasługiwał, schylił mu się do ucha i szepnął:
— Jutro — po śniadaniu!
O tém tylko potrzebował wiedzieć pan Karol — skłonił się, i idąc obok Hernasza, który osłabłéj żonie rękę podawał, postępował z wolna i bardzo poważnie razem z nimi ku pałacowi.
Ze zgrozą ujrzano naówczas, że Ada znowu rozmawiała z bannitą, że raz mu rękę podała tak,