Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ten czuł, że się opóźnił, pośpiesznym krokiem podszedł — niespokojny czy go kto nie ubiegł. Mężczyzna był niemłody, siwy, z ruchami gorączkowemi, poznać po nim było łatwo, że się przy kratach kłócić musiał, a z surowego wyrazu, że grę brał bardzo seryo.... Zaledwie się przywitawszy, dążył na miejsce....
— O małom się nie spóźnił, rzekł — ale teraz wszystkie zegary powaryowały! Nie ma ani zegarmistrzów, ani porządku.... tandeta.... ludzie — rzeczy — wszystko tandeta.
— Siadajmy, nie ma co tracić czasu — odezwał się generał, który już karty z zawinięcia dobywał, tasował i pilno mu było rozebrać je, aby wiedzieć gdzie siądzie. Miejsca przy stoliku tygodniami, miesiącami były jedne fatalne, drugie szczęśliwe.... dobijano się o niektóre — krzywiono się na inne.... Z chciwością każdy spójrzał na wybraną kartę — pani szambelanowa, prawem gospodyni i niewiasty, piérwsza sobie miejsce wybrała. Ale nim siadła, skinęła na Karola, który stał zadumany, i szepnęła mu do ucha:
— Przyjdź-no jutro....
Właśnie w tym momencie panna Dyakowska wsunęła się z drugiego pokoju, gdyż miała się zająć herbatą, do któréj współcześnie na dalszym stoliku czyniono przygotowania.