Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Major się zawahał...
— Starka! mamy przedziwną! jak oliwa! — dodał pułkownik... Ja nią tylko takich gości jak ty przyjmuję, bo ją mam z łaski méj dobrodziejki, i nadużywać nie chcę. Zobaczysz! istny eliksyr długiego życia. W ręce twoje...
Wstał Jazyga, napili się po kieliszku, a że po drodze głód dokuczał, wzięto się do wędlin, masła i przekąsek ochoczo...
Brandys téż miał apetyt wyśmienity, odpowiadający wesołości, która się malowała na jego twarzy... Major był milczący, odpowiadał półsłowami, i choć widzenie dawnego kolegi widocznie budziło w nim radość, przesuwały się po niéj jakby chmury jakiéjś wewnętrznéj troski, którą pragnął ukryć w sobie. Zamyślenie to, jakie go w drodze trapiło, wracało przy śniadaniu, co nie uszło oka wesołego pułkownika.
— Zmęczony być musisz drogą, odezwał się wreszcie, bo nie przypuszczam, żebyś miał troskę jaką, a coś mi wyglądasz chmurno...
Jazyga razem westchnął i uśmiechnął się, ruszając ramionami.
— Jakżebym troski nie miał, mając syna — mój drogi pułkowniku! Najlepszy, najpoczciwszy w świecie chłopiec, ale to młode. Znamy co młodość, i jak to trudno to morze nawalne bez szwanku przepłynąć. Więc choć mi mój poczciwy, kochany