Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani Chucperkind leży na śmiertelnem łożu:
— Izak, ja umieram... Tak mi niedobrze... Może mi dasz kieliszek wina?
— Teraz się nie pije!... teraz się umiera!

— Powiedziałeś podobno o mnie, że jestem złodziej. Czy to prawda?
— To prawda, ale ja tego nie powiedziałem.

— Włóż, synku, nowe ubranie i umyj się porządnie, zwłaszcza szyję. Zabiorę cię dziś do opery.
— Mamo, czy kupiłaś już bilety?
— Dostaniemy przy kasie.
— To zbyt wielkie ryzyko. Teatr może być wyprzedany, nie dostaniemy się, a ja potem będę, jak idjota, latał z czystą szyją po mieście!

Jakiś wysoki chudy blondyn podchodzi na ulicy do p. Kona.
— Dzień dobry, panie Kon!
— Przepraszam, nie poznaję...
— Jakto? Jestem Rabinowicz!...