Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mam teraz świetny interes. Fabrykuję pasztety.
— Jakie pasztety?
— Pierwszorzędne zajęcze pasztety?
— Przyznaj się, że używasz pewno jakichś domieszek do twego specjału.
— Nie będę ukrywał: używam koniny. Ale sprawiedliwie, pół na pół: jeden koń, jeden zając...

Kolacja zjedzona. Była znakomita. Obydwaj przyjaciele są nasyceni. Wina wypite. Cygara wypalone. Siedzą rozmarzeni przy stoliku wielkiej restauracji i milczą.
Wreszcie jeden z nich odzywa:
— Zapłaciłeś już?
— Nie. Ale dlaczego się pytasz. Czyś ty może zapłacił?
— Ja? Także nie. W takim razie na co czekamy? Chodźmy!

Do sklepu z czekoladkami wchodzi poważny jegomość i prosi o litery odlane z czekolady.
— Owszem, odpowiada panna sklepowa — mamy czekoladki w formie liter, ale robimy je tylko na obstalunek.
— A więc proszę mi przygotować możliwie szybko dziesięć sztuk w formie litery „A“ i dziesięć liter „B“.