Dobry chłop ten Ludwik, ale kłamie, że uszy więdną! Siedzimy w tych dniach z Jankiem u Ludwika w gabinecie. Ludwik opowiada nam niestworzone historje,
...i wtedy oglądam się — patrzę — stoi przedemną lew... Zadrżałem... ale on uśmiecha się, wyciąga łapę i mówi ludzkim głosem: „Serwus!”.
— Lutek, kłamiesz! To niemożliwe! — mówi Janek.
— Żebym trupem padł, jeżeli kłamię!
W tej samej chwili wchodzi do pokoju żona Ludwika. Janek spogląda na nią, wzdycha i szepce:
— Biedna wdowa!
Dwaj złodzieje porządkują nocą szuflady w podmiejskiej willi. Jeden z nich słyszy nagle szepty i kroki. Zagląda przez szparę i mówi do kolegi: „Oj, źle! Cała rodzina idzie, wszyscy uzbrojeni, nawet kobiety...
— Kobiety? — woła drugi. — A my tacy nieogoleni...
W urzędzie pocztowym:
— Ten list jest za ciężki. Należy nalepić jeszcze jeden znaczek.
— Nie rozumiem! Przecież wtedy będzie jeszcze cięższy!
W muzeum. Przewodnik oprowadza gości:
— Ta płyta kamienna ma 70.003 lata.
— Skąd pan wie tak dokładnie?
— Trzy lata temu oglądał ją pewien geolog i powiedział, że ten kamień ma 70.000 lat.