Przejdź do zawartości

Strona:A propos... 200 pereł humoru.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mark Twain był chory. Lekarze zalecili mu ścisłą djetę. Apetyt jednak dawał mu się we znaki. Pielęgniarka dała mu łyżeczkę mleka.
— To za mało.
— Więcej nie wolno, mr. Twain.
— Ano trudno. Teraz chciałbym coś przeczytać. Może mi pani przyniesie markę pocztową?

*

Rzecz dzieje się na kolejce Warszawa — Konstancin, znanej z żółwiego tempa.
Konduktor sprawdza bilety. Jakiś brodaty jegomość podaje mu bilet dziecinny.
Konduktor: Co to znaczy? To przecież bilet dziecinny!
Pasażer: Panie konduktorze, kiedy wsiadałem był jeszcze ważny.

*

Jak wiadomo, złote monety znikły z obiegu zaraz na początku wojny. Rząd rosyjski starał się wszelkiemi sposobami zdobyć jaknajwiększą ilość tego drogocennego kruszczu.
Na jednej ze stacji kolejowych stał przed kasą długi „ogonek” niecierpliwych pasażerów. Każdy marzył o chwili, kiedy z biletem w ręku wsiądzie do wagonu. Podróż w owym czasie była torturą.
Nad kasą wisi napis: „Kto płaci złotem, otrzymuje bilet natychmiast poza kolejką”.
Amatorów nie brakowało. Złoto zaś zdobyć było można w sposób bardzo prosty. Kasjer dawał swemu synkowi złotą pięciorublówkę i posyłał go do „ogonka”. Synek sprzedawał złote pięć rubli za osiem srebrnych. Gdy złota moneta dochodziła do rąk kasjera, dawał on ją znowu synkowi. Synek znów dostawał osiem rubli... i tak dalej, ad infinitum.