Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Słowem, jak widzicie panowie, był znakomity chłop we wszystkich kierunkach.
Razu pewnego, kiedy oddawałem się rozkosznemu poobiedniemu dolce farnieute, wpada do mego pokoju Ałfierow, wyrabiając w biegu powietrzne piruety. W ręku trzymał wielki arkusz czerwonego papieru. Patrzę na niego ze zdumieniem.
— U nas, niech djabli wezmą, będzie za trzy dni w mieście trupa dramatyczna, — krzyczy Ałfierow: — tru-pa, trupa, tru-pa-pa! — I nucąc polkę, od której spocił by się najostatniejszy taper, zaczyna biegać tam i z powrotem po pokoju.
Wobec tego, że dostatecznie znałem Ałfierowa z jego strony estetycznej, to, nie przestając się zdumiewać, pytam:
— Cóż w tem tak radosnego?
— Jakto radosnego? — zdumiewa się znów ze swojej strony Ałfierow: a aktorki? Hura, niech żyje trupa dramatyczna!
Biorę z rąk Ałfierowa afisz i czytam co następuje:
„Rusko-małoruskie towarzystwo artystów dramatycznych, pod dyrekcją p, Maksimienko i przy udziale artystów teatrów Cesarskich p, Jużyna i pan i Wierynoj, będzie mieć zaszczyt dać w najbliższym czasie w domu p. Sołowiejczyka szereg wspaniałych przedstawień, w które wejdą wybitne sztuki tak ruskich, jak i pozostałych zagranicznych autorów.
Między innymi, w środę, 22 września, wystawione będzie: