Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w kieszeniach spodni. Chyba już zupełny jakiś mazgaj włoży ją do marynarki. Potem — portcygar. Naturalnie, przedtem popatrzysz, jaki: złoty czy srebrny z monogramem, a dla skórzanego kto się tam będzie paskudzić, jeżeli siebie szanuje? Portcygar może być w siedmiu kieszeniach: tu, tu, tu, ot tu, tu, tam i tu. Czy nie tak?... Odpowiednio do tego i operujesz.
Mówiąc w ten sposób, młody złodziej uśmiechał się, świecił oczyma prosto w oczy adwokata, i szybkimi, zręcznymi ruchami prawej ręki w skazywał na różne miejsca w jego ubraniu.
— Znów też może zwracać uwagę i szpilka oto tu, w krawaciku. Jednakże unikamy przyswajać je. Teraz taki naród poszedł, że rzadko kto z mężczyzn nosi prawdziwe kamienie. I oto ja podchodzę. Zaraz zwracam się, jako dobrze wychowany: panie, pozwoli pan zapalić, lub jeszcze cośkolwiek, jednem słowem, wszczynam rozmowę. Przedewszystkiem co? Przedewszystkiem patrzę mu prosto w oczy, oto tak, a pracują u mnie tylko dwa palce: oto ten i oto ten.
Jasza podniósł do wysokości swej twarzy dwa palce prawej ręki, wskazujący i środkowy, i poruszał niemi.
— Widzieliście? Oto temi dwoma palcami całą muzykę się gra. I, główne, nic niema tu zdumiewającego: raz, dwa, trzy — i gotowe! Każdy niegłupi człowiek może się z łatwością nauczyć. Oto i wszystko. Najzwyklejsza rzecz. Moje uszanowanie.