Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z Ałarinem wspólnych zainteresowań. Zamilkł tedy i zaczął obcałowywać odjeżdżającego, zostawiąjąc mu na wargach woń fiksaturatu[1] z silnie wysmarowanych wąsów.
Tęgi brunet zachował się stosowniej. Milcząc, uśmiechnął się szeroko, ukazując wspaniałe, wstawione zęby i mocno uścisnął dłoń Ałarina. Kontent był, że kończy się wreszcie pańszczyzna przyjacielska i nareszcie będzie mógł wedle swej woli rozporządzać czasem. Ałarin zrozumiał to dobrze i odwzajemnił mu się równie wymownym uściskiem dłoni.
Lokomotywa gwizdnęła, na peronie stało się jeszcze głośniej, zatłukły się bufory i pociąg drgnął.
Ałarin wyjrzał oknem. Przyjaciele powiewali chustkami, a Ałarinowi zdawało się, że zwraca to uwagę wszystkich, lecz przezwyciężając niechęć, machnął parę razy czapką w ich stronę.
I po ta komedja? — myślał. — Przecież każdy z nas cieszy się niezmiennie, że nareszcie rozstaliśmy się ze sobą. Po co to wszystko?
Coś wszakże, co było silniejsze od sceptycyzmu, zmuszało go do machania czapką, dopóki przyjaciele nie znikli mu z oczu w gęstym tłumie, zalewającym peron. Wtedy usiadł na kanapce.

O ile pamiętał, to już od najmłodszych lat unikał przygodnych znajomości w podróży, przekonał się bowiem, że człowiek w wagonie, aby się nie nudzić, szuka niewybrednej rozrywki, staje się ciekawy i dokucza sąsiadom natrętnymi pytaniami. Wtulił się więc w kąt wagonu, usiłując nie zwracać na siebie niczyjej

  1. Przypis własny Wikiźródeł brylantyna, środek do nabłyszczania włosów