Siedm dni minęło od tego poranku, którego weszła Sulamit do królewskiego pałacu. Siedm dni napawali się Sulamit i król miłością i nie mogli się nią nasycić!
Lubił Salomon przyozdabiać swoją oblubienicę kosztownościami. „Jakże kształtne są twoje maleńkie nogi w sandałach!“ — wołał w zachwyceniu, a stając przed nią na kolana, całował kolejno palce na jej nogach i nakładał na nie pierścienie z tak pięknemi i rzadkiemi kamieniami jakich nie było nawet na ornacie arcykapłana. Sulamit zasłuchywała się nim, kiedy opowiadał jej o wewnętrznej naturze kamieni, o ich właściwościach cudownych i tajemniczem znaczeniu.
— Oto aufraks, święty kamień ziemi Othyr — mówił król. — Kamień ten jest gorący i wilgotny. Spójrz, jest on czerwony jak krew, jak zorza wieczorna, jak rozwinięty kwiat granatu, jak gęste wino z winnic egejskich, jak twoje wargi, moja Sula-
Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/69
Wygląd
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VIII.