Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie od niego. A nawet jam lepszy, gdyż, napewno, mam więcej niż on doświadczenia...
Chwytają ją za pierś, za ramiona, za ręce i odzież. Ale Sulamit jest zwinna i silna, zaś ciało jej, wysmarowane olejkami, śliskie. Wydziera się im, zostawiając w rękach stróży swoją zwierzchnią opończę, poczem jeszcze prędzej bieży z powrotem po tej samej drodze. Nie odczuwa ani zniewagi, ani lęku, cała będąc pochłonięta myślą o Salomonie. Przechodząc koło swego domu, widzi, że wrota, przez które wyszła, pozostały otwartemi, widać ich czarny czworokąt na białej ścianie. Ale Sulamit zatrzymuje oddech w piersiach, kuli się niby małe kocię i na palcach, bezszelestnie przebiega koło drzwi.
Biegnie Sulamit przez most Cedroński, omija skraj wsi Siloamskiej, wreszcie po kamienistej drodze wdrapuje się pospiesznie na południowe zbocze Watn-El Chaw do swej winnicy. Brat jej śpi jeszcze między gronami, zawinąwszy się w kołdrę wełnianą, wilgotną od rosy rannej. Sulamit budzi go, ale ten nie może się zbudzić, skuty młodzieńczym snem przed świtem.
Jak i wczora, zorza pała nad Anase. Powstaje wiaterek. Leje się wszędy aromat okwiatu winnego.