Przejdź do zawartości

Strona:A. Conan Doyle-Pies Baskerville’ów.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale sir Henryk i doktór Mortimer bawili w Londynie, wybierając się w ową długą podróż, zaleconą baronetowi dla wzmocnienia nadwerężonych nerwów; a że odwiedzili nas popołudniu, przeto rozmowa o tragicznych zajściach na moczarach nasunęła się sama przez się.
— Cały bieg wypadków — mówił Holmes — był, z punktu widzenia człowieka, który nazwał siebie Stapletonem, jasny i zrozumiały, jakkolwiek nam, którzy nie znaliśmy początkowo pobudek jego czynów i znaliśmy tylko część faktów, sprawa wydawała się niesłychanie zawikłana. Miałem sposobność rozmawiać dwukrotnie z panią Stapleton; wyświetliła mi ona różne szczegóły tak jasno, że zdaje mi się, iż niema już dla mnie w sprawie tej tajemnic. Pod literą B znajdziesz w moich aktach różne dotyczące jej notatki.
— Możebyś zechciał z pamięci opowiedzieć mi pokrótce ważniejsze szczegóły.
— Owszem, chociaż nie mogę ręczyć, czy zapamiętałem wszystkie. Natężone wysilanie umysłu ma ten ciekawy skutek, że zaciera zupełnie w pamięci naszej przeszłość. Tak np. adwokat, znający sprawę swoją na wylot i rozprawiający swobodnie z każdym świadkiem o najdrobniejszych szczegółach, spostrzega, że w tydzień lub dwa po obronie nic już nie pamięta. Tak samo też ostatnia moja sprawa zaciera zawsze w mym umyśle przedostatnią, a panna Carère zastąpiła w mej pamięci sir Henryka Baskerville’a. Jutro przyjdzie mi znów rozstrzygnąć nowe zadanie, które z kolei zatrze wspomnienie pięknej panny i nikczemnego Upwooda.