Przejdź do zawartości

Strona:Żywe kamienie.djvu/393

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poznania, — zacznie się, (wedle 63-ch pokoleń po lat 30), od roku 1890-tego!
Wprzódy jednak ziścić się ku temu muszą przedwstępne wróżby Janowego Objawienia: jak to... „będzie rozwiązan szatan z ciemnice swojej i będzie zwodził narody; zbierze je na walkę, których liczba jest jako piasek morski... I rzucon będzie w jezioro ognia i siarki“. — I wonczas dopiero... „otrze Bóg łzę każdą, a śmierci dalej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści dalej nie będzie, iże pierwsze te rzeczy przeminęły... I niebo będzie nowe i ziemia nowa, albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia — przeszły!...“
A gdy pióro z ręki przeora wypadło, zatrzymała się myśl jego nad wyliczonej cyfry ogromem. Jeśli nawet sądzono światu doczekać lat tak bezmiernie odległych, ileż to jeszcze łez, ile boleści, ile smutku przewalić się musi przez takie czasu oceany?!...
Rok tysiąc osiemset dziewięćdziesiąty!... — chwytał się oburącz za skronie.
Długo siedział tak starzec na skrzyni skarbów swoich — pod czarnem skrzydłem melancholii.


I nie mogąc wymotać ducha z tych myśli pajęczyny, na poły bezwiednie, a smutną ręką, zaczyna znów kreślić cyfry jakoweś: — sprawdza, liczy, mnoży...
Jakże się nie miały mylić obliczenia przeora, gdy brat furtjan z palcem na ustach, a drugą dłonią