Strona:Żywe kamienie.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biegacz, jeszcze pilniejszy: ucztę wydają dziś benedyktyni: hucznie się zjadą księża i pany. Dopuści opat przed stoły skoczkę, wesołki i fabulatora — na kugle i uciechy. Zasię po wieczerzy zawezwie się może z przed furty menestrela i żonglerów. Goliard niech progu przestępować się nie waży.
Odpowie mu skoczka, ni to królowa cygaństwa onego.
„Albo wszyscy społem w refektarz przed sute stoły, albo niech się opat z gośćmi obje na smutno.“
Zawre śród wagantów.
„Nie masz tu pośledniejszych! Wszyscy my tu jedną goliardową familią. Wszyscy równo potrzebni ucieszeniom człeczego serca: i kuglce, i gędźce, i piszczki!“
Pociągną dalej ku rynkowi taborem zgiełkliwym: i niedźwiednik z bestyą, i linochód o kroku bociana, i siłacz okrutnie gruby, i pstry fabulator z gębą sprośną, i wesołki pląśne, i żaki ze szkół świata zbiegłe: i skoczka z goliardem, i żonglery z rybałtkami: zgoła tota joculatorum turba!
Ten jeden radował jeszcze oczekiwania poważne — symfonista. Pośpiesza oto w tyle, z symfonią wielostrunną na grzbiecie, a datki, muzyków obyczajem, zawczas w czapę zbiera. Nie żałują ludzie, nad czarodziejstwem sztuki gędziebnej wraz zamyśleni.
Instrumentum to człeczego czucia najprzedniejsze: między ciszą a gromem mowa duszy śpiewna, którą Dawid z Bogiem rozmawiał, Cecylia z anioły. Przymierza to arka między smutkiem doli a wszechra-