Strona:Żywe kamienie.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Veneris tentoria res est amatoria, — znalazł wreszcie odpowiedź; — a nie było takiego magistra, któryby kogo nauczył, coby mu się, miarą rozumu, podobać winno w kobiecie. Prócz cnoty, prócz cnoty, oczywiście, którą kościół kochać nam każe.“
„Gdym ci zawsze taka niepoczciwa była, to czemu składałeś na mnie one wiersze, któremi delektują się po świecie i biskupy?... Niech ci przypomną żaki!“ — dorzuci z hardem wyzwaniem.
Żaków tylko tem trąć: już wyskakiwali z ław, by skłóconemi takty, jeden przez drugiego odbębniać wiersze jakoweś. Nic z tego rozgardjaszu wysłuchać nie można, ledwie to jedno zdanie wyrwie się zgodnym chórem: „Nimpha non est formae tantum“...
Silentium!“ — huknie na nich goliard, właśnie jak ten mnich na żaki. I pocznie czochrać się po kapturze, wyciągać dłońmi jego wisiory, zły na tę ohydę, jaką uczyniły żaki z wiersza jego.
„Wiedz, pyszna kobieto, że są godniejsze pięknych wierszy i biskupich nad niemi delektacyj. Niewiasty, które, pacierzem, postem i jałmużny Pana Boga i świętych w niebie ciesząc, kwitną przy krosienkach w obyczaju poczciwości. Tylko że onych piękno ledwie chóry anielskie wygłosić potrafią. Dlatego też grzeszny poeta śpiewać musi o podlejszych.“
Ale ona była już w pomszczeniu, więc zatrzymała myśl na ciekawości dla się w tej chwili najważ-