Ta strona została uwierzytelniona.
JESION.
Przechodzę koło chaty chłopskiej. Nagle dziki
Krzyk mnie chwyta. Spoglądam — tuż ludzi gromada,
Złamany jesion; pod nim ludzki trup: twarz blada,
Strzaskana czaszka, włosów skrwawione kosmyki.
Pytam: »Kto?« — »Tać‑to panie, chłop, rozumu nikiej
»Niemający. Wiadomo, stare drzewo pada.
»Powiadali ludziska: zrąb! Uczciwa rada.
»Wiadomo, stare, ta kruche, jak patyki.
»Chłop nic, a w drzewo patrzał, kieby w obraz święty.
»Dziś na odwieczerz chycił wiatr, drzewina trzasła,
»Ta i przygniotło«. — »Bądźcie zdrowi«. Idę dalej...
Aż tu nagle porywa mnie zwątpień wir kręty,
Wspominam młode dumy, sny, porywy, hasła...
Czy i na mnie się kiedy moje drzewo zwali?
Władysław Sterling.