Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

natorze, Francja też zawiniła niemało w tem wszystkiem, co się u nas dzieje, zawiniła ciężko, i to od pierwszych dni wojny. Nie trzeba było rujnować naszego planu wojny i wymuszać na nas działań strategicznie niepoczytalnych. Nasze hekatomby pod Tannenbergiem i na jeziorach mazurskich, które sprawiły cud nad Marną, obaliły nasz rozpęd, zatruły wolę do zwycięstwa, zdemoralizowały nasze naczelne dowództwo... Panie senatorze, zobowiązania, porachunki, to kij o dwuch końcach...
Senatorowi nie chciało się dzisiaj kłócić. Pomimo trwogi o Francję, gdy dziesiątki dywizyj niemieckich już są w ruchu, przerzucane gwałtownie na zachodni front, pomimo dotkliwości własnej ciężkiej straty, którą uprzytomnił sobie dopiero w tej chwili, mimo całej swej pogardy dla tych trzech dygnitarzy in partibus infidelium i jawnej bezczelności generała, widocznie szukającego przyczepki, wstał od malachitowego stołu i rzuciwszy zimno: — Panowie darują... — ruszył z gabinetu, okupowanego przez trzech bankrutów. Na progu błękitnego salonu zetknął się ze szlachetną, słodką panią Buhot, z „wielką kwestarką wojny“, jak ją nazywały nacjonalistyczne gazety, która zastąpiła mu drogę ze swą sakiewką, z listą składek i z ołówkiem.
— Na moich rannych, panie senatorze...
Niedalej jak wczoraj dał jej pięćdziesiąt franków, gdy grasowała w kuluarach Izby, dał ze strachu i dlatego, żeby go zostawiła w spokoju. Ta piła wkręcała się wszędzie, tej bezczelnej intrygantce mo-