Napróżno we wszystkich gazetach wytłaczano najgrubszym drukiem kolumny cyfr statystycznych, dowodzących czarno na białem, że żywności w kraju jest podostatkiem, że starczy jej do nowych zbiorów. Pisano po raz tysiączny, że myt i legenda staną się rzeczywistością, którą będzie można upiec, ugotować, włożyć do gęby, pogryźć i połknąć, albowiem w dniach najbliższych nadejdą pierwsze transporty z Rosji i z Ukrainy. Cyfry były niezłomne, transporty najpewniejsze, a tymczasem zamierało życie pracy, zawodziła olbrzymia mądrze zbudowana organizacja podziału zapasów, oparta na surowej dyscyplinie spożycia. Lotne pociągi aprowizacyjne uwijały się po kraju, ratując doraźnie bardziej zagrożone miejscowości i nie nadążały z gaszeniem ognisk głodu. Jego widmo wyzierało zewsząd, wywołując panikę w masach, krzyżując plany polityczne rządu i wielkie zamierzenia Głównej Kwatery. Zdawało się, że nadchodził kres dla mocarza wojny, który na podziw i udręczenie całego świata opierał się zwycięsko — oto już czwarty rok — zjednoczonym potęgom nieprzyjaciela i wciąż groził mocą swego miecza. Ale o tej porze niezwyciężony w walkach miecz zdawał się już wysuwać z rąk tytana, obezwładnionego przez karę boską — klęskę głodu.
Ocknął się profesor Wager i ujrzał na tle okna pochyloną, jakby złamaną sylwetkę Rity a nad nią wystygłe, niedymiące kominy „Badische“. W tym obrazie uderzył go jakiś rys ukryty, niedopowie-
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/347
Wygląd
Ta strona została przepisana.