z Ministerstwa Wojny — teraz walczymy o samo nasze istnienie. W takiej potrzebie dobywa się na jaw to, co w narodzie najlepsze. Nie czas na krytykę, na oskarżenia, na czcze biadania. Zresztą, niech by kto spróbował... U nas się to tępi. Bo my musimy zwyciężyć, zanim tamci nadejdą.
Jej szczere i ugruntowane sympatje prokoalicyjne, którym była wierna od wybuchu wojny, zawahały się już w pierwszych dniach jej pobytu na ziemi niemieckiej. Uderzyła ją niezgłębiona niedola narodu, który ginął, konał, ścigany nienawiścią całego świata. Sama nigdy nie odczuwała w sobie tej nienawiści. Narody były dla niej jeno ciekawemi odmianami plemienia ludzkiego i w jej ciągłych wędrówkach po szerokim świecie wszędzie było jej jednako dobrze na jakiś czas. Sama nie odczuwała wspólnoty ani ze swą ojczyzną Kanadą, a zatem i z Imperjum Brytyjskiem, ani z Francją, krajem ojcowskim, ani z państwami Skandynawskiemi, skąd pochodził jej mąż. Podobały się jej pewne rzeczy w Rosji, w Niemczech, w Szwajcarji, wszędzie znajdowała upust dla swej ciekawości ludzi i krajów, obyczajów, typów, zagadnień i zagadek danego środowiska. Nadewszystko kochała niewyczerpaną rozmaitość ludów. Lubiła ich wzajemne zatargi, bawiły ją wszelkie „przesilenia“, rozmowy z dyplomatami zwaśnionych stron. Dla niej to dawano ciekawe przedstawienia, dramaty, komedje, farsy w ogromnym teatrze Europy.
Wybuch wojny dla Evy Evard był wielkiem
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/256
Wygląd
Ta strona została przepisana.