ło to ostatnie i jedyne, co ocalało z jej wstydu...
Na moście wlókł się od strony miasta i mijał go długo odchodzący pociąg sanitarny, poznaczony olbrzymiemi czerwonemi krzyżami, ciemny i pusty, okropniejszy, niż gdyby był pełen ludzkiego cierpienia i jęku, albowiem szedł on, by zabrać połamanych, poszarpanych, konających, którzy tam daleko na zachodzie o tej porze byli jeszcze cali i zdrowi.
Wśród głuchego hurkotu pociągu nagle urwała się ekstaza jak czarująca melodja, przerwana przez ordynarny zgiełk ulicy. Claude usłyszał głos nieznajomy, zdyszany w pośpiechu. Człowiek — cień już odchodził szybko niepoznany i niebawem zmalał i znikł, zostały tylko jego słowa.
— Gardez-vous bien. On vous observe de près. Radź sobie, ja ci nie mogę pomódz! Uciekaj natychmiast, a gdy rozważysz, że nie podołasz, skacz lepiej odrazu z mostu...
Claude wsparł się ciężko na balustradzie i zapatrzył się w szarą, mętną poświatę, ścielącą się po szeroko rozpostartych wodach Renu.
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/83
Wygląd
Ta strona została przepisana.