O godzinie trzeciej po północy Paryż wyglądał jak pustynia. Po tygodniu ciężkich upałów tej nocy gwałtowna burza nawiedziła miasto. Lał deszcz, zacinał w szyby samochodu i spływał jednolitą, nieprzerwaną strugą, przełamując i zacierając wszystko po drodze. Co chwila uderzał w szyby blask latarni, oślepiał i nie dawał niczego dostrzec i natychmiast ginęło wszystko w mokrym zmroku, i znowu łyskało światło, i znowu świat gasł w ciemnościach. Gdy tylko samochód wynurzył się z bramy Sądu Wojennego, Eva chciwie przywarła twarzą do okna. Nie miała pojęcia, którędy ją wiozą, wolny świat, ten za szybą ociekającą deszczem ukochany jej Paryż odpychał wrogą ponurością, widma pustych ulic, mijanych w pędzie, widma czarnych okien ziały martwotą i grozą. Daremnie szukała czegoś znajomego w czarnej otchłani miasta, było ono już absolutnie obce i niepojęte. To, co widziała naprzemian przemykające się w strzępach blasku i to, co wnet opasywało ją jak morzem ciemności, wyglądało na podobieństwo przerażające-
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/200
Wygląd