Strona:Źródła i ujścia Nietzscheanizmu.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciu dokonanego dzieła życia błogosławi Zaratustra wszystkie swe doznania na ich wieczne wroty, a bezkresna zachłanność takiego szczęścia wszechświat cały za sobą pociąga.

Krańcowe przeciwieństwa mają nieraz bynajmniej nieprzypadkowe ku sobie pochylenia, niby bieguny odmiennej elektryczności, między któremi iskra światła paść musi. A gdy o tych tajemnicach grobu mowa, są jako dwie jedną grozą brzemienne chmury, które wiąże błyskawica. K’woli takim przeciwieństwom niech tu będzie przytoczona modlitwa konającego z upaniszady Isi, modlitwa do słońca, aby rozchyliwszy promienie swe okazało czcicielowi prawdy tajnię bytu. Może krótki błysk światła między temi przeciwieństwami pozwoli przynajmniej wyczuć, co w nich jest z przeciwieństwa dusz i czasów, a co z zawsze jednakiej konieczności ludzkiego ducha:

Jak złotą tarczą przysłonięte
Jest prawdy łono tajemnicze.
O, uchyl słońce twą przyłbicę,
Niech czciciel ujrzę tajnie święte!

„O Słońce, niebios wędrowcze ty samotny, wszechwidzu jedyny, Boże promienny, Pratwórcy synu, rozchyl promienie swe i w siebie wchłoń przepych swój ognisty! Widzę już, widzę postać tę przejasną: Istota w wnętrzu twem — to jestem ja!
„A teraz oddech mój niechaj wchłonie tchnienie wszechświat przenikające, Tchnienie przedwieczne; a ciało to niech ogień w popiół rozsypie… O, duchu, pomnij, na dzieło swe pomnij! O, duchu, pomnij, na swe dzieło pomnij!