W nocy, gdy czas urodzin Franciszka się zbliża,
Przy drodze ze Spoleto do miasta Asyża,
W kaplicy odpustowej modlą się pątnicy,
Bożej Matki Anielskiej wielcy zwolennicyi
Przyszli tu na to miejsce, gdzie Anielskie pienia
Często słyszeli ludzie, poszukać zbawienia.
U stóp więc Matki Bożej, klęczą przez noc całą,
Zajęci modlitwami, skruchą, Bożą chwałą.
Kiedy duch ich uleciał aż w niebios sklepienia,
Usłyszeli melodye i Anielskie pienia.
„Zkąd pochodzą te głosy?“ — zdumieni pytają,
Porwani ich dźwięcznością od modlitwy wstają,
By dokładniej usłyszeć, wychodzą z kościoła
Na otwarte powietrze, na prześliczne sioła.
W tem jasność uderza i razi ich w oczy,
Jak skra błyskawiczna w pośród ciemnej nocy,
Czy to gdzie gore? czy też słońce wschodzi?
Ach nie, to święty w Asyżu się rodzi!
Pewnie też w szopie, albo li na dworze?
Jak Jezus na sianku w bydlęcej oborze.
Pójdźmy do domu, nad którym się bieli,
Pójdźmy! bo nas tam wzywają Anieli.